sobota, 28 września 2013

Genealogia, podróż pełna tajemnic.

Pisząc swego bloga zaglądam czasem na inne blogi poświęcone genealogii. Powodów jest kilka: temat dla mnie interesujący więc nigdy go dosyć, czasem też  warto zobaczyć jak robią to inni by móc skorzystać z ich doświadczeń.  Warto zajrzeć do kogoś kto zajął się tym wcześniej, by wiedzieć gdzie też zaprowadzi mnie  moja pasja.

Dziś swego posta oddaje właśnie innym, po to by na genealogię spojrzeć z szerszej niż własna rodzina perspektywy. 

Fragmenty z: Małgorzata Nowaczyk, POSZUKIWANIE PRZODKÓW Genealogia dla każdego. Wydawnictwo PIW.

Ostrzegam czytelników – genealogia to nałóg. Gdy po raz pierwszy uda się odnaleźć i udokumentować powiązanie z osobą z przeszłości odczuwamy uczucie magicznej, prawie fizycznej, bliskości. Moje pierwsze objawienie genealogiczne nastąpiło, gdy przeglądałam mikrofilm księgi parafialnej z zapisem chrztu mojego dziadka, którego pamiętałam z dzieciństwa. Były to dwie chwile oddzielone w czasie prawie wiekiem (dziadek urodził się w roku 1910), w przestrzeni tysiącami kilometrów (zapadła wioska na Ukrainie i miasto Hamilton w Kanadzie), trzema językami urzędowymi (polskim, rosyjskim i łaciną), paroma systemami politycznymi oraz dwiema religiami (chrzest odbył się w kościele rzymsko-katolickim, a mikrofilmy czytałam w Family History Library przy kościele mormońskim). Nagle poprzez te przeróżne otchłanie odczułam niezwykły, niemal fizyczny, kontakt z tym Piotrem Wiśniowskim, którego znałam jako starego mężczyznę, a którego nagle wyobraziłam sobie jako bezbronnego noworodka. 

Podobnie dzieje się i z dalszymi przodkami. Dotychczas bezimienni i nieznani stają jak żywi przed oczami. Chcemy – nie! czujemy, że musimy dowiedzieć się o nich więcej. Próbujemy wyobrazić sobie jak wyglądali, jak żyli, jak spędzali dni, gdzie mieszkali, w jakiej wiosce, domu, w jakich warunkach. Sięgamy po mapy, kroniki parafii, historyczne lub etnograficzne książki popularno-naukowe, literaturę piękną aby sobie tych nieznanych, przez wieki zaginionych przodków przybliżyć. Z końca świata jedziemy do kościoła gdzie odbyły się ich chrzciny, na cmentarz gdzie zostali pochowani, z namaszczeniem oglądamy księgi w archiwach lub w parafiach. Robimy zdjęcia ziemi, na której stały ich domy.
Genealogia jest odkrywaniem tajemnicy, pełnym magii zbliżeniem do tych, którzy choć odeszli, nadal w nas żyją. Praca nad genealogią własnej rodziny to nie tylko odnotowanie połączeń rodzinnych, to przede wszystkim próba zrozumienia naszych przodków i ich świata. Emocjonalne podejście do prac genealogicznych - to zaangażowanie uczuciowe, jest zupełnie zrozumiałe: przecież chodzi o nas samych – gdyby nasi przodkowie nie przetrwali, to nas by tutaj dzisiaj nie było.
Zapraszam wszystkich do wspaniałej przygody.
Małgorzata Nowaczyk


Wierzyć się nie chce, ale to najświętsza prawda: współcześni Europejczycy pochodzą od zaledwie ośmiu kobiet żyjących na naszym kontynencie w epoce lodowcowej. Mało tego – większość Słowian pochodzi od jednej matki, która żyła 18 tyś. lat temu na północnej Ukrainie. Najstarsi Europejczycy zamieszkują Wielką Brytanię i Skandynawię, a niemal połowa z nas (w tym prawie wszyscy Baskowie) wywodzi się od kobiety, która 20 tyś. lat temu mieszkała w dolinie rzeki Dordogne na południu Francji. 

Źródło   http://archiwum.polityka.pl/art/poszukaj-sobie-przodka,400302.html

Nie ważne czy jesteśmy potomkami wielce szlacheckiego rodu, czy też chłopów pańszczyźnianych. Wszyscy mamy wspólnego przodka! I Pan, i Pani, i ja, i choćby: Bolesław Chrobry, Tadeusz Kościuszko, Adam Mickiewicz i Karol Wojtyła. I jak tu nie lubić genealogii!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze publikowane będą po zatwierdzeniu.