niedziela, 10 września 2017

Pamiętniki Józefy Kisielnickiej "Esteji"

Jakiś czas temu kupiłem książkę:

ks. Jan Lucjan Grajewski  Czesław Brodzicki
575-lecie nadania praw miejskich Kolnu na Mazowszu 
Józefa Kisielnicka ze Skórzewskich "Esteja" 
Pamiętniki /1903-1934/
pod redakcją Czesława Brodzickiego
Warszawa
2000

Książka składa się z dwóch odrębnych opracowań - co zaznaczono w rozbudowanym tytule. Pierwsza cześć poświęcona jest 575 rocznicy nadania praw miejskich miastu Kolno oraz obchodom związanym z tą rocznicą. Druga część to pamiętniki Józefy Kisielnickiej - trochę zapomnianej dziś pisarki, żony Kazimierza Kisielnickiego, właściciela majątku Korzeniste k/ Kolna. 
Większość wpisów powstała w dworze Korzeniste w latach 1903-1934. Pamiętniki te to bardzo ciekawa lektura, nie tylko dla miłośników lokalnych dziejów - to też piękny przykład patriotycznej postawy wykształconej ziemianki, kobiety pełnej troski i niepokoju o Polskę i Polaków. Moim zdaniem obowiązkowa lektura - szczególnie w tych czasach, gdzie patriotyzm jest zawłaszczany do doraźnych celów. 
W jej pamiętnikach znajdziemy m.in. opis niepokoju jaki w przeddzień I wojny światowej, przeżywała ludność z okolic Kolna, opis zniszczeń okolicznych wsi i dworów w Korzenistym, Dzierzbi. Jej losy w czasie działań wojennych oraz w okresie rządów pruskich. Dla zachęcenia pozwolę sobie przytoczyć niewielki fragment z jej pamiętnika: 

Korzeniste, dnia 24 września 1915 r.

... ziarno nasze własne Prusak opanował i nam z niego wydziela po trochu, a my o nie kłaniać się musimy pruskiemu żołdakowi, choć dookoła nas zgliszcza, ruiny ... - zaś Borkowo, piękna zasobna wieś - krwawym  potem ludu polskiego zbudowana - na pół spalona, kominy tylko sterczą. Z Zalesia prawie śladu nie ma, pół Porytego w popiołach, pół Małego Płocka w popiołach, Kąty, Cwaliny w popiołach, pół Rogienic - różne Budy, Rudy i Rudki w popiołach, połowa Polski w popiołach - a głód zagląda pod każdy dach...

Korzeniste, czwartek, 30 września 1915 r.

... A co pocznie na twardą jesień ten naród biedny, odarty z odzienia, z pościeli, bez domu, bez dachu, w okopach, bez kropli mleka? bez zapałki dziś zbyt drogiej, bo i dokupić się jej nie można. Jak tryglodyci w norach ziemnych połowa ludu polskiego zimę spędzi, krzesiwkiem ogień rozniecać będzie o ile mu drzewa ukraść pozwolą - a karmić się czem? ...


W jej pamiętnikach znajdziemy też opis wielkiej tragedii z 1912 roku - zatoniecie Titanica. Lata dwudzieste to troska o odrodzona Polskę, próba oceny postaw m.in. Piłsudskiego, Witosa i Dmowskiego.
Zachęcam do czytania, nie tylko osobom związanym z Ziemią Kolneńską.

Na koniec kilka słów o samej Józefie Kisielnickiej.  
Pochodziła z rodziny ziemiańskiej, była córką Andrzeja Skórzewskiego herbu Drogosław i Anna z Unrugów herbu własnego. Urodziła się w majątku Broniszewice pod Pleszewem w Wielkopolsce. Około 1865 rodzice pozbyli się majątku i przez kilka lat Józefa mieszkała w Kanadzie.
Po powrocie do Europy, zamieszkała w Poznaniu, pracując  jako nauczycielka w domach ziemiańskich i na pensji w Poznaniu. Żoną  Kazimierza Kisielnickiego została w roku1894, wtedy też zamieszkała w Korzenistym.   Podczas  I wojny światowej działała w Radzie Głównej Opiekuńczej, która organizowała pomoc dla miejscowej ludności (m.in. moich przodków). Wykorzystując swoje znajomości w Wielkopolsce, zorganizowała zbiórkę odzieży by okoliczna ludność mogła przetrwać zimę. Większość odzienia została jednak rozgrabiona przez Prusaków.
      W 1933 zamieszkała w Dzierzbi. W 1938 została odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Zmarła w 1941 roku w Warszawie. 
Myślę, że zasługuje na naszą pamięć, na pamięć wszystkich, których przodkowie związani byli z Ziemią Kolneńską.