środa, 20 marca 2013

Moje skarby rodowe.

Biżuteria rodowa jak i inne  pamiątki dawnej świetności przechowywane od pokoleń i z namaszczeniem przekazywane młodszemu pokoleniu, to u nas rzadkość. Jesteśmy krajem gdzie większość tych pamiątek zniknęła w zawieruchach wojennych. Ci którzy mogli je przechować, mam na myśli ziemiaństwo i arystokrację, w czasach PRL, często musieli spożytkować je na produkty pierwszej potrzeby. Ja też jak większość z nas, nie odziedziczyłem po przodkach majątku, rodowego sygnetu czy też pięknej porcelanowej zastawy.
Musiałem więc wypełnić tę lukę i odnaleźć w jakiś sposób swoje tzw. skarby rodowe.
Dla mnie pasjonata genealogii takimi skarbami są historie rodzinne, które usilnie zbieram, zadręczając bliższą i dalszą rodzinę. Cieszy mnie każdy odkryty przodek, powinowaty, każda historia rodzinna, stare zdjęcie. Czasami udaje się znaleźć naprawdę przysłowiową perełkę. Otóż moja znajoma znalazła informację, że w I połowie XIX wieku jej przodek postrzelił na polowaniu miejscowego proboszcza. Teraz doskonale rozumie skąd u niej taka skrucha w kontaktach z osobami duchownymi.
Swą pasją staram się też zarazić innych, przekonując, że jeśli nawet ich to nie interesuje, to niech to gromadzą dla swoich dzieci i wnuków. Zadajmy sobie pytanie, Jak długo możemy opowiadać o swym dziadku lub babci? Zazwyczaj jest to kilka minut, czasem kilkanaście. Teraz zastanówmy się jak  te minuty mają  się do 60-80 lat życia kogoś nam bliskiego.
Poeta mówi "...śpieszmy się kochać ludzi...."  my historycy, genealodzy mówimy  "śpieszmy się słuchać ludzi, bo jak odejdą zginie wraz z nimi świat, którego już nie ma". Znikną też ich pragnienia, marzenia, pasje, dokonania i miłości. Śpieszmy się więc zbierać naszą "biżuterię rodową".

Dlatego apeluję i proszę Szanownych Kuzynów i Kuzynki  o spisywanie relacji i historii rodzinnych najstarszego pokolenia bo to często całe nasze bogactwo i dziedzictwo, które dziedziczymy.



zdjęcie z połowy lat 80-tych XX wieku.
Ja i moje "skarby rodowe", czyli  zdjęcie ślubne Adeli z d. Ptak i Bronisława Gugnackich. Portret ten jest typowym przykładem tzw. monidła, czyli
... rodzaju realistycznego obrazu, portretu namalowanego najczęściej na podstawie zdjęcia ślubnego. Charakterystyczną cechą tego zazwyczaj czarno-białego obrazu były podkolorowania - na czerwono usta i lazurowoniebieskie oczy. Inne detale były retuszowane. Często postaciom domalowywano bardziej kosztowne stroje.
Monidła po raz pierwszy pojawiły się w XIX wieku w Polsce jako tańsza alternatywa tradycyjnych portretów, które z powodu zdecydowanie wyższej ceny były popularne jedynie w zamożniejszych warstwach społeczeństwa. Monidła natomiast rozpowszechniły się wśród mniej zamożnych warstw, szczególnie wśród chłopów. /źródło Wikipedia/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze publikowane będą po zatwierdzeniu.