piątek, 25 kwietnia 2014

Poszukiwanie rodziców Marianny Prusinowskiej z d. Śliwka z Jeziorka (moich 3xpradziadków).

Wg przekazów rodzinnych Marianna Śliwka urodziła się ok. 1861 roku (źródło z USA), pochodziła z Jeziorka, wsi w parafii Piątnica. Miał brata Adama, który przyjeżdżał w latach 30-40 tych do Niksowizny. Rodzina Śliwków miała też kuzynów w Kalinowie. Ok. 1880 roku Marianna wyszła za mąż za Stanisława Prusinowskiego, rodzina mieszkała najpierw w Łosewie, później w Niksowiźnie. Udało mi się nawiązać kontakt telefoniczny z dwiema rodzinami o nazwisku Śliwka vel Śliwko, których przodkowie pochodzili z  Jeziorka. Jedna z rodzin potwierdziła, że mieli kiedyś kuzynów w Łosewie i Niksowiźnie. Rodzina ta to  potomkowie Jana Śliwki i Marianny z d. Koryszewskiej. Rodzinę tę wspominają akty urodzeń z parafii Piątnica:
ŚLIWKA Adam, syn Jana i Marianny Koryszewskiej, urodzony w Jeziorku 24.12.1883.
ŚLIWKA Antoni, syn Jana i Marianny Koryszewskiej, urodzony w Jeziorku 25.01.1886.
Z wypisów tych wynika, że dzieci Jana i Marianny Śliwków rodzą się  tym samym czasie co dzieci Stanisława i Marianny Prusinowskich. Jan Śliwka mógł więc być bratem Marianny (mojej praprababci) a jego syn Adam odwiedzający Niksowiznę w pamięci rodziny Prusinowskich, mógł się zapisać jako brat Marianny, a nie jej bratanek. To tłumaczyłoby podobne relacje o dalekich kuzynach jakie pozostały w pamięci  członków rodzin Śliwków i Prusinowskich. Jeśli w trakcie dalszych badań uda się potwierdzić, że Jan Śliwka i Marianna byli rodzeństwem ułatwi to poszukiwanie dalszych (wspólnych) przodków a wymiana wspomnień  rodzinnych wzbogaci nasz stan wiedzy o rodzinie. 

Powyższy materiał napisałem kilka miesięcy temu z zamiarem publikacji. Przed publikacją chciałem jeszcze odnaleźć akt zgonu Marianny Prusinowskiej z d. Śliwka. Dzięki informacjom otrzymanym od wnuka Marianny, Bolesława Prusinowskiego udało mi się odnaleźć ten dokument, który zawierał informacje, że Marianna była córką Pawła Śliwki i Wiktorii z d. Nowackiej (moi 3xpradziadkowie - 5 pokolenie przodków). To umożliwiło mi  dalsze poszukiwania i zdobycie nowych informacji, które z radością publikuję jako rozszerzenie wcześniej napisanego materiału.

Zadzwoniłem więc do potomków Jana i Marianny z zapytaniem czy rodzicami Jana byli Paweł Śliwka i Wiktoria z d. Nowacka. By uzyskać wiarygodną odpowiedź zostałem niejako "przekierowany"
do osoby, która na tych sprawach zna się najlepiej. Osobą tą okazała się potomkini Jana i Marianny Koryszewskiej - Maria Dziekońska. Tak się dla mnie  szczęśliwie złożyło, że p. Maria podobnie jak ja, interesuje się historią swej rodziny i ma ku temu szczególną sposobność - jest Kierownikiem USC w Piątnicy.  Szybko nawiązaliśmy tzw. owocny kontakt i wymianę informacji. 
Okazało się, że rzeczywiście Jan Śliwka i Marianna byli rodzeństwem wiec p. Maria i p. Kazimierz Śliwko z Rządkowa z którym rozmawiałem wcześniej są moimi krewnymi a  naszymi wspólnymi przodkami są właśnie Paweł Śliwka i Wiktoria z d. Nowacka. Zatem dalsze poszukiwanie przodków to już wspólna sprawa - moja i Marii Dziekońskiej. Mamy już niektóre dokumenty dotyczące Pawła i Wiktorii, które postaram się zaprezentować w następnych postach. 
Mamy też  akt małżeństwa  Stanisława Prusinowskiego i Marianny z d. Śliwki, który wymienia ich rodziców - więc znam już nie tylko rodziców Marianny ale też i Stanisława. Marysiu bardzo dziękuję za kopię tego dokumentu, nie tylko w imieniu swoim ale też i całej rzeszy potomków Stanisława i Marianny w kraju i zagranicy. 

I tak genealogia połączyła osoby i rodziny, które do tej pory nie zdawały sobie sprawy ze swego pokrewieństwa i wspólnych przodków. Mam nadzieję, że kiedyś uda nam się spotkać, porozmawiać, obejrzeć stare fotografię i tym samym  wzbogacić historię naszych rodzin o  losy wspólnych przodków i dalekich krewnych.

Pozdrawiam zatem wszystkich krewnych wywodzących się od wspomnianych Pawła i Wiktorii.

piątek, 18 kwietnia 2014

Wesołego Alleluja !

Z okazji Świąt Wielkanocnych
składam całej rodzinie 
najserdeczniejsze życzenia zdrowia, radości, smacznego jajka, mokrego dyngusa i mnóstwa wiosennego optymizmu.
By okres Świąt Wielkiej Nocy był dla nas wszystkich okazją do miłych rodzinnych spotkań, które dadzą pozytywną energię na przyszłość.


wtorek, 8 kwietnia 2014

Życiorysy - Wiktor Wnuk 1874-1927

Wiktor Wnuk urodził się w maju 1874 roku. Był synem Seweryna Wnuka i Marianny. Z nazwiskiem Marianny jest pewien problem, który dokładnie wyjaśniłem w oddzielnym poście pt. Chilecka, Galicka, Alicka, czyli jak źle odczytane nazwisko wyprowadza nas w pole. 
Z przekazów rodzinnych wynika, że miał pewien problem z ożenkiem. Otóż na jego ślub ze swą córka Aleksandrą, nie chciał się zgodzić jej ojciec Stanisław Prusinowski. Powodem tej niechęci był stan majątkowy Wiktora - brak własnej ziemi, gospodarki.  
Stanisław w końcu wyraził zgodę, pod warunkiem, że młodzi (lub sam Wiktor) wyjadą do Ameryki, gdzie zarobią na swój byt. Wg przekazów rodzinnych Wiktor i Aleksandra wyjechali do Nowego Jorku i  zamieszkali na Brooklynie. Tam  urodził się ich najstarszy syn, Bronisław. Niestety Aleksandra bardzo ciężko znosiła pobyt w Ameryce. Przekazy rodzinne mówią, że bardzo tęskniła za krajem i rodziną (....siedziała na schodach, płakała i ciągle się modliła....).  Wszystko to odbiło się na jej zdrowiu. W krytycznym momencie ważyła ok. 40 kg. Lekarze, którzy próbowali ja leczyć bezradnie rozkładali ręce. W końcu jeden z nich powiedział do Wiktora: chcesz Pan ratować żonę - zabieraj ją Pan z powrotem do kraju, my tu nic nie poradzimy.
Wiktor zdecydował się na powrót.
Tyle przekazów rodzinnych.
Dokumenty, do których udało mi się dotrzeć większość z tych rzeczy potwierdzają. Problem jest tylko z tym, że Wiktor do Ameryki wyjechał jako kawaler i nie z Aleksandrą tylko ze swą bratową Marianną. Podróż tą odbyli w 1899 roku. Wiktor mieszkał jako lokator u rodziny Nadolnych (Nadolskich). Więcej informacji o pobycie Wiktora w USA w poście Jak Wiktor z bratową Marianną do Ameryki płynął.

Tak więc nie wiemy, kiedy i gdzie Wiktor Wnuk i Aleksandra Prusinowska wzięli ślub.
Nie znam też dokładnie daty powrotu Wiktora (Aleksandry?) do Polski (Rosji). Na pewno było to przed 1912 rokiem, gdyż w tym roku w Niksowiźnie rodzi się ich syn: Antoni. Po powrocie z USA,
Wiktor, razem z rodziną Górskich, kupił 12 ha ziemi w Niksowiźnie, którą rodziny podzieliły na pół. Myślę, że do 1914 roku Wiktor z Aleksandrą oraz dwójką dzieci, jak większość mieszkańców tamtych okolic wiodła spokojne życie, ciężko pracując na własnej gospodarce. Zachowała się w pamięci ludzkiej pewna sytuacja, którą przekazał mi Bolesław Prusinowski (bratanek Aleksandry).  
Na moje pytanie: czy pamięta co starzy ludzie (lub jego rodzice) mówili o Wiktorze?
Opowiedział mi, że starsi mieszkańcy Niksowizny ze śmiechem wspominali Wiktora, jak z Ameryki wrócił z dość pokaźnym brzuchem, który mógł śmiało przed sobą na pługu kłaść. Jednak nie na długo bo w wyniku pracy na roli bardzo szybko wychudł.
- Tu nie Ameryka, tu się nie upasiesz - powtarzali ze śmiechem sąsiedzi. To na razie jedyna zasłyszana historia do jakiej dotarłem, odnosząca się do Wiktora.

Rok 1914 przyniósł ze sobą zawieruchę wojenna jakiej dotąd nie widział świat. Losy mieszkańców Niksowizny były bardzo ciężkie, nie tylko na konfiskatę plonów, bydła, trzody ale również ze względu na front, który utrzymywał się przez kilka miesięcy w okolicy wsi. W samej Niksowiźnie trwały walki co miało dla rodziny tragiczne następstwa o czym napisałem w oddzielnym poście.
W roku 1921 rodzi się trzeci syn Wiktora i Aleksandry - Franciszek (mój dziadek).
Początek lat 20-tych XX wieku to najprawdopodobniej mozolna praca nad  odtworzeniem  zniszczonej w czasie wojen gospodarki.
Wiktor uprawiał ziemię a Aleksandra oprócz wychowywania dzieci i pracy przy gospodarstwie, dorabiała jako krawcowa. To wszystkie informacje jakie udało mi się zebrać o Wiktorze.
Wiktor zmarł o 3 nad ranem, 13 lutego 1927 roku (wg niektórych relacji rodzinnych na gruźlicę). Zgon zgłosili: Franciszek Wnuk, lat 55 (brat Wiktora) i Franciszek Duda lat 33.  Wiktora pochowano na cmentarzu w Łosewie. Dziś trudno rodzinie wskazać to miejsce.
Mój dziadek nie pamiętał swego ojca (w 1927 roku miał 6 lat). Pamiętał tylko (jakby przez mgłę)  sam pogrzeb i obrączkę, którą ściągnął ojcu z palca.