czwartek, 29 sierpnia 2013

Stanisław i Marianna Prusinowscy z Niksowizny (moi prapradziadkowie).


Stanisław i Marianna to rodzice mojej prababci Aleksandry zd. Prusinowskiej Wnuk. Źródłem informacji są relacje Bolesława Prusinowskiego, wnuka Stanisława i Marianny oraz dane zawarte na stronie familysearch.org. Dane te zamieścił  najprawdopodobniej mój kuzyn (lub kuzynka), potomek  córki Stanisława i Marianny -  Weroniki, która po ślubie nosiła nazwisko Mrozik.  Zapewne spisał on relacje rodzinne Weroniki (może też jej rodzeństwa) czyli członków rodziny, którzy zostali na stałe w USA.
 

Fragment opracowania z familysearch.org. W białej ramce dane dotyczące Weroniki Alicji, pod spodem: spouse - małżonek. Po bokach jej rodzice, z drugiej strony córki.

Wróćmy jednak do Stanisława i Marianny.
Stanisław urodził się ok  1857. Ok roku 1881 ożenił się z urodzoną w 1861 roku w Jeziorku (parafia Piątnica) Marianną Śliwką. W Jeziorku w tamtych czasach żyły najprawdopodobniej trzy rodziny o nazwisku Śliwka dlatego znalezienie jej rodziców wymagać będzie dokładniejszych badań archiwalnych. Z relacji rodzinnych wiem, że miała brata Adama. Podobnie nie znam rodziców Stanisława Prusinowskiego. 
Dnia 11 maja 1882 w Jeziorku urodził  się syn Stanisława i Marianny - Antoni. Antoni najprawdopodobniej zmarł jako dziecko bo przekazy rodzinne już go nie  wymieniają. To, że urodził się w Jeziorku może  świadczyć, że być może początkowo rodzina mieszkała u rodziców Marianny. Ich następne dziecko, córka Aleksandra (moja prababcia) urodziła się już w Łosewie ok 1883 roku. Potwierdził to Bolesław, wg którego rodzina początkowo mieszkała w Łosewie, ale po kilku latach sprzedała tam ziemię by kupić większą gospodarkę w Niksowiźnie. 
Wg familysearch.org w Łosewie rodzą się jeszcze: Aleksander (ur. 1885), Bolesława (ur. 1887), Jan (ur. 1889 w Łosewie lub Niksowiźne), Bronisława oraz Stanisława ur. 1891 (może bliźniaczki), Zofia (ur. 1893), Weronika Alicja (ur. 1895), Stanisław (ur. 1896), Józef (ur. 1898). 
Wg Bolesława Prusinowskiego syna Jana, jego ojciec urodził się w 1901 roku a nie jak podaje źródło familisearch.org w 1889. Może pomylono w źródle amerykańskim Jana z Józefem. Bolesław nie pamięta też Aleksandra i Józefa jako braci swego ojca.
Na przełomie XIX i XX wieku Prusinowscy przenoszą się do Niksowizny.
Bardzo słaba ziemia, liczna rodzina zmusza dorastające  dzieci Stanisława i Marianny do emigracji do USA. Za ok 100 rubli (kwotę taką podał Bolesławowi jego stryj Stanisław) można było wyprawić się do tzw. "lepszego świata". Z informacji jakie zebrałem, do USA wyemigrowali: Stanisław, Aleksander, Weronika Alicja, Bronisława i  Zosia. Aleksandra wg przekazów rodzinnych była w USA kilka lat ale powróciła z mężem Wiktorem Wnukiem do Niksowizny. Oprócz Aleksandry w okolicach Niksowizny pozostali: Jan, Józef, Bolesława  i Stanisława. Bolesława wyszła za mąż za Dudę, Stanisława za Florczyka.



Stanisław Prusinowski zmarł tragicznie w czasie I wojny światowej (historię tą opiszę w innym poście), Marianna zmarła w Niksowiźnie ok 1935 roku.

piątek, 23 sierpnia 2013

Jadwiga zd. Gugnacka Rydel - wspomnienia część 2.

Dzisiaj ciąg dalszy wspomnień mojej Cioci dotyczących losów  rodziny w czasie II wojny światowej.

Rzeka Pisa była wtedy granicą miedzy Niemcami a Ruskimi (09.1939-06.1941). Ptaki należały wówczas do Ruskich i wszystkie wioski po tej stroni co Ptaki też należały do Ruskich, a po drugiej stronie rzeki byli Niemcy. Na moście były 2 małe budki, po naszej stronie stał żołnierz Ruski a po drugiej stali Niemcy. Żołnierz radziecki miał duży karabin i na nim długi żelazny bagnet. Raz kiedyś namówiłam brata żeby iść nad rzekę koło mostu. Kiedy moczyliśmy nogi w wodzie podszedł żołnierz rosyjski i zdjął bratu czapkę z głowy i nałożył ją na bagnet, który miał na karabinie i poniósł do góry i obracał ją na tym bagnecie. Mały brat płakał i skakał żeby ją zabrać ale po krótkim czasie, żołnierz sam ją oddał. Mój brat bardzo bał się kolejki, która w wojnę chodziła z Kolna do Myszyńca. Niemcy z Polski do swego kraju dowozili nią zrabowane rzeczy: bydło, zboże, ziemniaki, trzodę chlewną i inną żywność. Brat kiedy z nim gdzieś szłam pytał czy nie będzie jechała kolejka, tak się jej bał. Jak usłyszał gwizd kolejki to choć był 2 lata młodszy to tak szybko zwiewał do domu, że nie sposób było go złapać. 
Mój tata pod koniec wojny miał nieduży zakład szewski. Miał tam różne narzędzia do robienia i naprawiania butów: kopyta  do butów, szydła, młotki, dużo gwoździ drewnianych. Przychodzili do niego ludzie z okolicznych wiosek z butami do naprawy, przychodzili nawet żołnierze różni. Brat mój młodszy, ten który bał się kolejki miał chyba 4 lata a już grał na harmonii. Nie wiem kto go nauczył. Mój tata umiał grać, miał 2 akordeony, jeden mały, drugi duży. Z za tego dużego to brata nie było widać. Kiedyś przyszli do naszego domu niemieccy żandarmi do ojca, myślę, że z butami do naprawy.
Dwóch wielkich żołnierzy tak, że ledwie zmieścili się w drzwiach wejściowych. Jak wchodzili to jednemu spadła czapka z głowy. Mój brat grał wtedy na akordeonie. Żołnierze jak zobaczyli małego chłopca, którego nie było widać z za akordeonu to podeszli do niego i chcieli żeby im coś zagrał. Pamiętam jak stali w rozkroku, mieli długie czarne byty i czarne mundury, tak mi się wydaje. Jak mój brat zaczął grać, żołnierzy zaczęli się śmiać i kiwać głowami z niedowierzaniem, że taki mały chłopiec potrafi tak grać. Mój tata natomiast jak usłyszał melodię to się bardzo wystraszył i zdenerwował i rękami coś bratu chciał powiedzieć, żeby nie grał tej pieśni. Wyglądał na wystraszonego a ja nie wiedziałam o co tacie chodzi. Przecież żołnierzom się bardzo podobało jego granie. kiedy żołnierze wyszli  z domu, tata zaczął krzyczeć na brata żeby nigdy więcej nie grał tej pieśni bo to była pieśń zakazana i mogliśmy wszyscy trafić do obozu. A była to pieśń ze słowami "...  aby Niemców rozbroić a Polaków uzbroić na chwałę i cześć ...."

Często widzieliśmy jak Niemcy pędzili wielkie stada krów, które zrabowali polskim rolnikom. Mogło ich być ze 100 sztuk w takim stadzie. Kilka razy pędzili drogami obok nas tak że słyszeliśmy potężny ryk bydła, które pędzili przez Ptaki, Waszki, Kozioł, Wincenta do wsi Jeże. Tam był pociąg niemiecki, który wywoził wszystko w głąb Niemiec. Kiedyś gnali wielkie stado blisko nas i siostrzeniec mojego taty, dzielny chłopak był w lesie i jedną krowę czarną udało mu się oddzielić od stada i popędzić w las i tam została ona przerobiona na mięso. Za to co zrobił, gdyby go zobaczyli groziła mu śmierć ale tego nie widzieli... cdn

Bratem, który tak ładnie grał na harmonii zakazane piosenki był mój śp. wujek Marian Gugnacki. Urodził się w 1941 roku więc historia z bagnetem i czapką mogła dotyczyć żołnierza niemieckiego lub roku 1945 kiedy wojsko radzieckie znowu pojawiło się w okolicy Kolna.


Marian Gugnacki z żoną Stanisławą oraz swoją ciocią Eleonorą zd. Ptak Jusińską. 
Zdjęcie z lat 80-tych XX wieku


piątek, 16 sierpnia 2013

Spis ludności USA z 1900 roku, czyli gdzie mieszkali Wiktor, Mikołaj i Marianna Wnukowie.

W dzisiejszym poście opisanie następnego dokumentu, który wnosi trochę informacji o pobycie Wiktora, Mikołaja i Marianny w USA. Jest to arkusz spisowy ze spisu powszechnego jaki odbył się w USA w 1900 roku. Dokument ten odnalazłem na stronie familisearch.org.
Dane spisywane były odręcznie i dość niechlujnie co mocno utrudnia odczytanie. Czasami bardziej musimy domyślać się jego treści niż je odczytywać. Dokument ten studiowałem by móc wyciągnąć z niego jak najwięcej informacji o Wiktorze. Podobnie jak ja dokument ten wertowała kuzynka Bogusława Samula, Barbara. I to właśnie jej zawdzięczamy odnalezienie w spisie dodatkowo: Mikołaja i Mariannę. Oczywiście sam zapis jest trudny do jednoznacznego odczytania ale dane z kolejnych rubryk potwierdzają, że chodzi o naszą rodzinę.
Oto ten dokument.



Fragment arkusza spisowego. 

Mikołaj, Marianna i Wiktor w 1900 roku mieszkali w Nowym Jorku na Brooklynie. Próbowałem ustalić dokładny adres ale chyba jest to niemożliwe. Najbardziej szczegółową lokalizacją jest tzw. Wards 8, czyli kwadrat kilku ulic. Na jednej z nich stał dom (może do dziś stoi) gdzie mieszkali. 




 
Cześć arkusza dotycząca Mikołaja i Marianny (zaznaczyłem na biało). Z wpisów w rubrykach dowiadujemy się, że Mikołaj był tzw. "głową rodziny", rasy białej, mężczyzną urodzonym w maju 1870. W roku spisu miał 30 lat, był żonaty od 9 lat. Co potwierdzają nam inne dokumenty świadczące, że Mikołaj ożenił się z Marianną w 1891 roku w parafii Poryte. Marianna urodziła się w styczniu 1870 roku.


c.d rubryk dotyczący Mikołaja (nad kreską pośrodku) i Marianny (rubryka pod kreską) z których dowiadujemy się że pochodzą z Polski (Rosji), że Mikołaj przybył do USA w 1898, Marianna w 1899. Oboje są cudzoziemcami (alien - obcy). Niestety nie potrafię odczytać zawodu Mikołaja. Zwracałem się z prośbą o odczytanie do kilku osób, ale na razie bez sukcesu. Malutkie “o” oznacz, że Mikołaj ani jednego miesiąca nie pozostawał bez pracy. W następnych rubrykach zapisano, że oboje potrafią czytać i pisać i że nie mówią po angielsku. Następne rubryki mogą dotyczyć formy własności lokalu w którym zamieszkują . Zaznaczenia w rubrykach Mikołaja są na razie dla mnie nie zrozumiałe.
Fragment arkusza spisowego dotyczący Wiktora Wnuka (zaznaczyłem czerwonymi liniami) Wpisy w rubrykach informują nas, że Wiktor był lokatorem u rodziny spisanej powyżej (Nadolny lub Nadolscy). Był rasy białej, mężczyzną, urodzonym w marcu 1874 roku. W roku spisu miał 26 lat i był kawalerem. Z następnych rubryk dowiadujemy się, że był dziennym (dniówkowym) robotnikiem, że 6 miesięcy pozostawał bez pracy. Podobnie jak Mikołajowi i Mariannie zaznaczono mu, że potrafi czytać, pisać i że nie mówi po angielsku. 
Do tej pory nie udało się nam odnaleźć żadnych dokumentów świadczących o pobycie Aleksandry Prusinowskiej (żony Wiktora) oraz Franciszka Wnuka, brata Wiktora i Mikołaja.  Jednak spisywanie danych z arkuszów to proces, który ciągle trwa i kto wie co przeniesie jutro. Ja mam nadzieję, że to źródło dostarczy nam jeszcze wielu ciekawostek.


Jedna z ulic Brooklynu z końca XIX wieku.


Na koniec chciałbym podziękować p. Barbarze za pomoc w znalezieniu moich krewnych.

piątek, 9 sierpnia 2013

Franciszek Wnuk (1872-1931) z Niksowizny, syn Seweryna i Marianny.

Poniższy materiał opiera się na  bardzo mglistych relacjach rodzinnych osób, które  nie znały osobiście Franciszka. Nie udało mi się do tej pory dotrzeć do żadnych dokumentów świadczących o pobycie Franciszka w USA oraz innych dokumentów mogących rzucić światło na tę postać. Zdecydowałem się jednak na opublikowanie tego materiału w nadziei, iż komuś w  wyniku lektury, przypomną się jakieś szczegóły z życia bohatera tego postu.

Franciszek Wnuk urodził się w Niksowiźnie w 1872  roku. Był bratem rodzonym Mikołaja i mego pradziadka Wiktora. (Uwaga: nie mylić z Franciszkiem Wnukiem z Ptaków, synem Wiktora).

Bracia Mikołaj, Franciszek i Wiktor najprawdopodobniej nie odziedziczyli po rodzicach żadnego majątku (ziemi). Ziemię, którą uprawiali jako dorośli mężczyźni, musieli kupić za pieniądze zarobione w Ameryce.
Ok. roku 1906 Franciszek Wnuk ożenił się z wdową Teofilą Alicką, która miała już dwóch synów: Stanisława i Franciszka Alickich. Niestety bardzo mało wiemy o Teofili gdyż wkrótce po urodzeniu syna Antoniego (ur. 1907), zmarła  zostawiając swego męża z trójką dzieci. W 1914 roku do Ameryki wyemigrował 18-letni Franciszek Alicki, który został na stałe w Ameryce. 

Tak jak wspomniałem wcześniej, nic nie wiem o pobycie Franciszka Wnuka w USA a podjęte przeze mnie poszukiwania, na razie nie przynoszą pozytywnych rezultatów.
Wiemy, że Franciszek Wnuk zarobił w USA tyle, by po powrocie  kupić gospodarkę  w Niksowiźnie (ok 14 ha) Ziemię tą podzielił na synów: Antoniego Wnuka  i Stanisława Alickiego. Przekazy rodzinne wspominają, że Franciszek przebywał w USA około roku, kiedy jego syn Antoni  już dorastał. Jeden rok to za mało na kupno gospodarki. Być może Franciszek był w Ameryce dwa razy, pierwszym razem z braćmi Mikołajem i Wiktorem na przełomie XIX- XX wieku (wtedy zarobił na gospodarkę). Po powrocie (ok 1905-6) ożenił się z Teofilą, która w 1907 roku urodziła syna, Antoniego. Drugi raz mógł być w latach 20-tych XX wieku, kiedy minęła zawierucha wojenna związana z I wojną św. oraz wojną polsko-bolszewicką (wtedy jego syn dorastał). Może drugi pobyt był po to, by zarobić na odbudowę zrujnowanej po latach wojny gospodarki. Przy okazji Franciszek mógł odwiedzić Franciszka Alickiego dla którego był ojczymem. Być może to właśnie Alicki, który po kilku latach w USA zdołał się tam zadomowić, zorganizował mu wyjazd oraz pracę.
Ok roku 1926 Franciszek ożenił się  ponownie z Anną Niedbałą z domu Alicką (też wdową).   Koniec lat 20-tych to najprawdopodobniej  spokojne gospodarzenie i stopniowe  przekazywanie obowiązków gospodarza  synowi Antoniemu.
W 1927 roku zmarł brat Franciszka, Wiktor (mój pradziadek). Wiemy z aktu zgonu, że to właśnie Franciszek zgłosił, w kościele w Łosewie, jego śmierć.
Sam Franciszek zmarł ok 1931 roku, nie doczekawszy się upragnionego wnuka, (żona Antoniego była w tym czasie w ciąży z pierwszym dzieckiem). Tak więc dzieci Antoniego znały Franciszka tylko z opowiadań ojca. Franciszka pochowano na cmentarzu w Łosewie.
Dziś w Niksowiźnie nie ma już potomków tej rodziny. Synowie: Antoni Wnuk i Stanisław Alicki, wraz z rodzinami, przenieśli się po  w roku 1950 do Nowej Ukty na tzw. Ziemie Odzyskane. Dziś wnuki i prawnuki Franciszka, żyją rozsiani po całej Polsce. Tylko najstarsze pokolenie pamięta i wspomina jeszcze rodzinną wieś Niksowiznę i swoje młode lata. 
Dzisiaj na siedlisku gdzie żył Franciszek,  inna rodzina, swym życiem, pisze historię tego miejsca. Może znajdują tam jakieś drobne przedmioty, guziki  lub przedwojenne monety, mówiąc "to pewnie jeszcze po Wnukach".
Mam nadzieję, że i ten blog będzie takim "guziczkiem", który spowoduję wspomnienie o rodzinie Wnuków w Niksowiźnie.

piątek, 2 sierpnia 2013

Dzieci Franciszka i Franciszki Prusinowskich z Zabiela.

Ostatnio udało mi się zebrać trochę informacji o rodzicach i rodzeństwie mojej prababci, Małgorzaty Ptak z d. Prusinowskiej (nie mylić z Aleksandrą Wnuk z d. Prusinowską  z Niksowizny). Małgorzata była mamą mojej babci Adeli Gugnackiej z d. Ptak. Była  córką Franciszka i Franciszki z d. Kukawskiej. Rodzina mieszkała w Zabielu. Oto ich dzieci (wykaz oparty na relacjach rodzinnych oraz dostępnych metrykaliach).

Synowie

Mateusz - 1880-1918, żona Antonina z d. Szymańska, zamieszkali w Zabielu.
Franciszek - ur. 1883, w 1906 roku ożenił się z Małgorzatą Waszkiewicz, córką Jana i Małgorzaty Rudnickiej, po ślubie wyemigrował do USA gdzie już został na stałe.
Józef - 1897?-1941, żona Anna z d. Grzech. Rolnik urodzony i zamieszkały w Zabielu, aresztowany przez Niemców 07 lipca 1941 r. i rozstrzelany tego samego dnia. 
Adam - 1909-1944, jego żona pochodziła ze wsi Kolimagi i miała na imię Bolesława (dopisek z dnia 26.11.2013 - udało mi się ustalić, że miała nazwisko Gral)


Fragment manifestu (lista pasażerów przybyłych do USA statkiem  Rotterdam) z Ellis Island z 1913 roku. Zaznaczony fragment dotyczy Franciszka Prusinowskiego. Podróż opłaciła mu siostra żony, Władysława Waszkiewicz (do której się udaje).

Aleksander - ożeniony z Władysławą Milewską (dopisek z dnia 26.11.2013 - była córką Piotra Milewskiego i Agnieszki Kuliś), był w Ameryce. Wrócił do Polski, kupił gospodarstwo na Pomorzu, które za namową żony sprzedał i przeniósł się do Ptaków, gdzie kupił ziemię. Siedlisko w którym mieszkał, do dziś zamieszkane jest przez jego rodzinę.

Córki

Eleonora - w 1907 roku wyszła za mąż za Władysława Knecia syna Piotra i Teofili Powichrowskiej. Rodzina zamieszkała we wsi Zabiele, Władysław był znanym kowalem.
Małgorzata (moja prababcia) - ok. 1911 roku wyszła za mąż za wdowca Jana Ptaka. Rodzina mieszkała w Ptakach na siedlisku Jasiowe.
Katarzyna - wyszła za mąż za Skowrońskiego, który był drużnikiem (pracownikiem odpowiedzialnym za powierzony odcinek drogi).

Wszystkich, którzy mogli by uzupełnić powyższy materiał - proszę o kontakt. 
tel. 691 026 594
e-mail nagoraar@wp.pl